Selekcjoner? Bez znaczenia. Jeśli nie usprawnimy procesu treningowego, zmiana selekcjonera to będzie tylko show dla mediów
Co kilka, czasem kilkanaście miesięcy polska piłka nożna przeżywa emocjonalny rytuał: kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski?. Media huczą, nazwiska fruwają – od „twardych fachowców” po „charyzmatycznych wizjonerów”. Eksperci dzielą się ekranem i opiniami, kibice toczą spory, a PZPN prowadzi „rozmowy” za zamkniętymi drzwiami. Słychać pytania: „Czy to będzie Polak czy zagraniczny?”, „Czy zna szatnię?”, „Czy poradzi sobie z Lewandowskim?”
Problem w tym, że to wszystko ma marginalne znaczenie.
Selekcjoner nie wygra nam turnieju. Nie ten problem.
Selekcjoner nie jest cudotwórcą. W skali reprezentacyjnej to logistyk, psycholog i taktyk – ale tylko w oparciu o materiał, jaki otrzyma z klubów. Nie buduje fundamentów. Nie szkoli. Nie rozwija talentów. Selekcjoner to strażak – ma szybko złożyć ekipę, która nie zna się dobrze i która przez kilka dni w roku ma grać jak zgrany klub.
Jeśli nie usprawnimy systemu szkolenia młodzieży i procesu treningowego od podstaw, to nawet Guardiola z Ancelottim w duecie nie wygrają z Polską niczego, poza meczem towarzyskim z San Marino.
Odwrócone proporcje uwagi: wszyscy patrzą na szczyt, a fundamenty się kruszą
W Polsce mamy fatalną proporcję uwagi. Gdy PZPN ogłasza konkurs na selekcjonera, interesują się tym wszyscy: od polityków po przypadkowych przechodniów. Gdy ogłasza nowy program szkolenia 6-latków – nie interesuje się tym nikt.
A przecież:
- Selekcjoner reprezentacji seniorskiej pracuje z gotowym produktem.
- Szkoleniowiec dziecięcy tworzy ten produkt od zera.
- Trener klubowy rozwija ten produkt i nadaje mu formę gotową do rywalizacji
Niech każdy kibic i dziennikarz zada sobie pytanie: kto w Polsce uczy dzieci, jak uderzać piłkę, dryblować, jak myśleć na boisku? Kto uczy ich odwagi, kreatywności, podejmowania decyzji pod presją? Kto kształtuje ich styl gry, zanim trafią do akademii ekstraklasowej?
I kto codziennie pracuje z nimi w klubie, analizuje ich postęp, wprowadza periodyzację treningową, modyfikuje obciążenia, obserwuje reakcję organizmu, podejmuje decyzje o odpoczynku lub intensyfikacji pracy?
Kto rozmawia z nimi, kiedy grają słabiej? Kto tłumaczy, że porażka to nie koniec, tylko element rozwoju? Kto planuje mikrocykl, dobiera środki treningowe, dba o rytm tygodnia, uwzględnia stan fizjologiczny i mentalny zawodnika?
To nie Fernando Santos, Michniewicz, Probierz ani Nawałka. To ci, których nie widać w telewizji.
🔁 Szkoleniowiec, trener, selekcjoner – trzy role, trzy światy
Zbyt często w Polsce wrzuca się do jednego worka szkoleniowców, trenerów i selekcjonerów – jakby pełnili tę samą funkcję, tylko na różnych poziomach. A to zupełnie inne zadania, kompetencje i odpowiedzialności:
Szkoleniowiec to fundament. Pracuje z dziećmi i młodzieżą. Uczy podstaw techniki, koordynacji, kreatywności, myślenia na boisku. Nie selekcjonuje, tylko rozwija wszystkich. To od niego zależy, czy z chłopca lub dziewczyny będzie kiedyś piłkarz, czy zniechęcony statysta.
Trener pracuje codziennie z drużyną klubową. To architekt systemów gry, menedżer rytmu treningowego, strateg dnia meczowego. Ma wpływ na rozwój jednostki, ale przede wszystkim odpowiada za wyniki i formę zespołu.
Selekcjoner to człowiek pracujący z gotowymi piłkarzami. Nie szkoli, nie trenuje na co dzień – wybiera tych, którzy już są ukształtowani. Jego narzędziem nie jest czas, tylko umiejętność łączenia puzzli w całość.
Rola | Szkolenie (fundament) | Trening (przygotowanie drużyny) | Selekcja (dobór zawodników) |
---|---|---|---|
Szkoleniowiec | 80% | 15% | 5% |
Trener | 10% | 75% | 15% |
Selekcjoner | 10% | 20% | 70% |
I tu właśnie tkwi sedno problemu: cały kraj emocjonuje się tym ostatnim, tym, który ma najmniejszy wpływ na to, jakimi piłkarzami dysponuje. To trochę tak, jakbyśmy winili aptekarza za to, że nie ma leków, które powinny powstać w laboratorium.
Nadprodukcja selekcjonerów, niedobór szkoleniowców
Polska piłka produkuje selekcjonerów medialnych na pęczki, ale niedobór mamy tam, gdzie naprawdę coś się tworzy:
- Brakuje dobrze opłacanych, wykształconych szkoleniowców dziecięcych.
- Brakuje trenerów, którzy potrafią rozwijać inteligencję piłkarską.
- Brakuje struktur wspierających pracę u podstaw (system motywacji, edukacji, awansu).
Szkoleniowiec młodego zawodnika w wieku 10–14 lat ma często większy wpływ na przyszłość reprezentacji niż selekcjoner.
Reprezentacja to zwierciadło – odbija to, co zbudowaliśmy w klubach
To, jak gra nasza reprezentacja, to efekt pracy tysięcy ludzi w klubach, szkółkach i akademiach. Jeśli kadra nie umie wyprowadzać piłki od bramki, to znaczy, że nikt ich tego wcześniej nie nauczył. Jeśli piłkarze boją się grać kombinacyjnie, to znaczy, że od dziecka byli karceni za ryzyko.
Ale to także kwestia jakości całego procesu treningowego, w tym codziennego treningu – nie tylko jego intensywności, lecz struktury opartej o wiedzę fizjologiczną, periodyzację wysiłku i zasadę celowości bodźców. To, jak zawodnik zachowuje się na boisku, to nie tylko efekt talentu i odwagi, ale też jakości pracy, jaką wykonał z trenerem: ile razy powtórzył konkretny schemat, w jakim kontekście był zmuszany do podejmowania decyzji, czy jego organizm zdążył się zregenerować i zaadaptować.
🔄 Proces treningowy – nieustanny cykl
Proces treningowy to nie jednostka treningowa – to cykl.
To nieustanny, zamknięty system, w którym każde ogniwo wpływa na jakość wysiłku i rozwój zawodnika. Składają się na niego trzy powtarzające się elementy: odżywianie → trening (rozumiany jako obciążenie fizyczne) → regeneracja. Jeśli którykolwiek z tych elementów zawodzi – np. nieodpowiednie odżywianie, nieadekwatne obciążenia lub spowolniona regeneracja – efektywność całego procesu spada, a rozwój zawodnika hamuje.
Nie ma sensu mieć pretensji do selekcjonera, że nie robi z nich Iniesty i De Bruyne’a, jeśli system nie dał mu nikogo, kto umie grać jak Iniesta czy De Bruyne – bo nie stworzył ich w dzieciństwie i nie ukształtował fizycznie oraz poznawczo w klubie.
Trzeba przestać udawać, że trener kadry to problem nr 1
Kolejna kadencja, kolejny trener, kolejna debata… a w lidze nadal dominują archaiczne wzorce. Nadal premiuje się fizyczność, a nie technikę. Nadal młody zawodnik siedzi na ławce, bo „brakuje mu doświadczenia”, a 35-letni „walczak” rozgrywa 90 minut – bo „zagra bez błędów”.
I nadal, w szkołach i klubach, brakuje pieniędzy, struktur i prestiżu dla ludzi, którzy uczą futbolu od podstaw.
Nie potrzebujemy nowego selekcjonera. Potrzebujemy systemu szkoleniowego, który będzie nowoczesny, odważny i postępowy.
To, kto będzie następnym selekcjonerem Polski, ma drugorzędne znaczenie. Można wymieniać ich bez końca, można się emocjonować nazwiskami. Ale jeśli nie zmieni się filozofia szkolenia, jeśli nie zmieni się sposób pracy w akademiach, klubach, szkółkach, to jedyne, co się zmieni… to nazwisko na tabliczce przy ławce trenerskiej.
Potrzebujemy nie „mocnej ręki” w kadrze A, ale mądrych głów w piłce dziecięcej. Nie krótkotrwałych impulsów, tylko systemowej rewolucji.
🟥 Puenta:
Nie pytajmy: „Kto będzie nowym selekcjonerem?”
Pytajmy: „Kto szkoli nasze dzieci i w jaki sposób?”
Bo dopóki nie odpowiemy sobie na to drugie pytanie – pierwsze będzie tylko medialną zabawką.